Działanie gminy doprowadziło do tragedii. Ludzie w podkrakowskiej miejscowości zostali bez wody.

Syty głodnego nie zrozumie. To przysłowie w sam raz pasuje do sytuacji, w jakiej znalazł się przysiółek Machaczki w Kłokoczynie, gmina Czernichów w Małopolsce. Machaczki od 11 lat borykają się z brakiem wody. W 2011 roku wyschły studnie. Było to spowodowane suszą i być może też działalnością wydobywczą pobliskiej żwirowni. Od tamtego czasu w studniach pojawiała się niewielka ilość wody. Takie jej ilości nie wystarczają na bieżące potrzeby. Woda ta jednak nie nadaje się do picia, gdyż zawartość niektórych pierwiastków i związków chemicznych przekracza normy nawet dwukrotnie. Mieszkańcy przysiółka niejednokrotnie robili badania tej wody. Wynika z nich, że woda do spożycia się nie nadaje. Woda jest mętna, brzydko pachnie i pozostawia rdzawy osad. W niektórych studniach sprawia wrażenie tłustej. Jest to spowodowane bardzo dużą zawartością manganu i żelaza. Dodatkowo środki ochrony roślin, których używają rolnicy na sąsiednich polach spływają do wód gruntowych i przedostają się do studni. Może to sprawiać, że woda w tych studniach będzie wręcz trująca.

W listopadzie 2022 mieszkańcy Machaczek zasygnalizowali, że w niektórych studniach nie ma wody, a w pozostałych jest jej minimalna ilość. Kolejny raz mamy sytuację kryzysową na Machaczkach. Ludzie nie mają wody do picia i nie mają już wody nawet na potrzeby gospodarcze. Każdy, kto mieszka w domu jednorodzinnym wie, że woda jest również potrzebna do ogrzewania domu. Więc może się okazać,  że tej zimy mieszkańcy Machaczek będą marznąć, bo nawet jeśli ZGK łaskawie dowiezie wodę, to i tak będzie kłopot z napełnieniem lub uzupełnieniem wody w instalacji CO w domach.  Może to wymagać przeróbek w instalacji.

W maju 2022 sprawa budowy wodociągu była „obrabiana” w komisjach i na Sesji Rady Gminy Czernichów, ale ostatecznie znów trafiła do kosza.

Na posiedzeniu Komisji Inwestycji i Rozwoju oraz Komisji Budżetu i Finansów, dniu 25 maja 2022 r. radny Marian Dudek wygłosił jedną ze swoich złotych myśli. Stwierdził, że przysiółek Machaczki nie jest perspektywiczny, i w jego ocenie ten rejon nie będzie się dalej rozwijał. Może warto panu Dudkowi przypomnieć, że on sam też nie jest już „perspektywiczny” i rozwijać się nie będzie, a mimo to w domu wodę ma. Zróbmy sobie taki eksperyment myślowy, panie Dudek. Zamknijmy wodociąg w Dąbrowie Szlacheckiej i zatrujmy wszystkie studnie. Zlikwidujmy też kanalizację. Niech taki stan sobie trwa przez 11 lat, a wizja przyszłości będzie taka, że nie wiadomo, czy ten wodociąg kiedyś będzie i czy w ogóle. Jaka „perspektywiczna” jest teraz Dąbrowa?

Na tym samym posiedzeniu radny Adam Bałuszek zwrócił się z pytaniem do pani Wójt Gminy Czernichów o to, jakie plany inwestycyjne na terenie przysiółka Machaczki zamierza zrealizować Państwowe Gospodarstwo Wodne – Wody Polskie. Chodziło o planowaną przez WP budowę polderu przeciw powodziowego. Pani Wójt oczywiście nie zna planów PGWWP. Znane jest za to stanowisko mieszkańców i Rady Gminy Czernichów. Nikt nie chce polderów w Czernichowie. To nie oznacza jednak, że ich nie będzie, gdyż jest to tak zwana inwestycja celu publicznego. Ten rodzaj inwestycji można przeprowadzać nawet wbrew mieszkańcom, czy lokalnemu samorządowi. Jednak za wszystkie inwestycje zniszczone przez budowę gminie należeć się będzie odszkodowanie. O ile Wody Polskie nawet chciałyby wybudować polder, to na chwilę obecną nie mają za co i nie wiadomo, czy w przeciągu kolejnych lat będą mieć. Argumentacja Bałuszka o szanowaniu publicznych pieniędzy, tych z gminnego budżetu i tych z budżetu państwa byłaby słuszna, gdyby pan radny przedstawił jakiś inny pomysł na rozwiązanie tego problemu. Tymczasem jedynym pomysłem Adama Bałuszka było namawianie mieszkańców przysiółka Wrzosy k. Rybnej na budowę wodociągu w celu zagospodarowania pieniędzy zadekretowanej w projekcie uchwały na wodociąg dla Machaczek. Tu przypomnę, że Wrzosy mają dobrą wodę z pokładów jurajskich i nie narzekają na jej brak. Koncepcję Bałuszka należy czytać jako próbę wyszarpania pieniędzy z Machaczek do Rybnej, gdzie mieszka i skąd kandydował do Rady Gminy Czernichów.

Kolejną pytającą była radna Iwona Zabagło. Radna skierowała pytanie do obecnej na posiedzeniu mieszkanki Machaczek Agnieszki Panek. Dlaczego do tej pory mieszkańcy przysiółka nie skorzystali z pomocy jaką oferował Kierownik ZGK? Pomoc według radnej miała polegać na pogłębieniu studni i zainstalowaniu stacji uzdatniania wody. Agnieszka Panek: Takie rozwiązanie jest kosztowne, ponadto starsi ludzie nie poradzą sobie z obsługą wspomnianych stacji uzdatniania wody, co więcej jeden z mieszkańców pogłębił swoją studnię i woda nadal nie nadawała się do spożycia. W tej sprawie głos zabrała także radna Małgorzata Dzierwa, która wyraziła ubolewanie, że mieszkańcy przysiółka Machaczki nie skorzystali z pomocy jaką oferował kierownik ZGK. W jej mniemaniu mielibyśmy większą wiedzę czy zastosowanie pogłębienia studni i zainstalowanie stacji uzdatniania poprawiło by jakość wody czy też nie. Radnej Dzierwie należy się odpowiedź krótka: Eksperymenty może sobie pani radna przeprowadzać za własne pieniądze. Również uzyska większą wiedzę na omawiany temat. Pytanie można odwrócić: Dlaczego kierownik ZGK nie chciał się zgodzić na zbiorczą stację uzdatniania zaproponowaną przez mieszkańców? To byłoby znacznie tańsze dla gminy rozwiązanie. Zaraz znajdziemy odpowiedź na to pytanie.

„Pomoc kierownika ZGK” należy tu wyjaśnić. Pomysł pana Kotuli (ZGK) polegał na tym, że w porozumieniu z poprzednim wójtem Szymonem Łytkiem próbowali przeforsować budowę przydomowych stacji uzdatniania wody. Gmina miała wyłożyć pieniądze na budowę tych stacji, a bieżąca obsługa miała spoczywać po stronie mieszkańców. Mieszkańcy nie chcieli się na to zgodzić, bo w ich studniach nie było na tyle wody, by można było podłączyć stacje. Stacja uzdatniania zużywa dużą ilość wody do płukania filtrów. Ponadto mieszkańcy uznali, że jest to zbyt droga metoda uzdatniania wody i nie będzie ich stać na bieżącą obsługę. Mieszkańcy zaproponowali zbiorczą stację uzdatniania, która miałaby zaopatrywać wszystkie domostwa w wodę zdatną do picia. Zbiorcza stacja miałaby być zarządzana przez gminę. Władze gminne nie chciały się jednak zgodzić. I tu dochodzimy do sedna „pomocy kierownika ZGK”. Celem tej niby pomocy było przeniesienie odpowiedzialności za jakość wody na mieszkańców. Pan kierownik doskonale wiedział, że Sanepid nie dopuściłby do użytku tak oczyszczonej wody, gdyby ujęciem zarządzała gmina, gdyż gminne ujęcia wody podlegają okresowej kontroli, a przydomowe ujęcia należące do mieszkańców takiej kontroli nie podlegają. Łączy się to też z lokalizacją Machaczek. Wokół przysiółka rozciągają się pola uprawne, a środki ochrony roślin używane przez rolników spływają do wód gruntowych i tym samym znajdują się w wodzie, w studniach. Żeby skutecznie uzdatnić taką wodę konieczne są częste badanie, bo nigdy nie wiadomo jakich substancji w tej wodzie można się spodziewać. Do każdej substancji należy dobierać dodatkowe filtry, a to z kolei niebagatelnie podnosi koszty takiej instalacji. Ot i cała tajemnica „pomocy kierownika ZGK”.

Kierownik Zakładu Gospodarki Komunalnej, po godzinach jest projektantem między innymi przyłączy wodnych i kanalizacyjnych. Powinien znać przepisy dotyczące tej branży. Czy na pewno zna?  To pytanie powinien zadać sobie pracodawca pana kierownika. Podstawą do postawienia takiego pytania może być wystąpienie radnego Janusza Fajto na sesji rady gminy 30 maja 2022. Przedstawił on sposoby ominięcia wymogu zastosowania rury o przekroju 110 mm. Według Fajty istnieje prawna możliwość zastosowania rury nawet o przekroju 80 mm. Po co zmniejszać przekrój rury? Powody są dwa. Pierwszy i oczywisty, to taki, że obniża to koszty inwestycji. Drugi, to sztandarowy hamulec pana kierownika Kotuli. Od lat twierdzi on, że wodociągu do Machaczek zrobić nie można, bo woda stojąca w rurach będzie „zagniwać”. Zmniejszając przekrój rury zmniejsza się ilość wody stojącej w niej a tym samym, woda będzie przez tę rurę szybciej przepływać. Radny Fajto właśnie udowodnił, że budowa wodociągu do Machaczek jest możliwa. Janusz Fajto pracuje w Urzędzie Gminy Liszki, w Referacie Inwestycji i Infrastruktury, gdzie jest Kierownikiem Referatu. Jego wypowiedź pokazała, że pan Paweł Kotula o tych możliwościach chyba  nie wiedział, a co bardziej prawdopodobne wiedzieć nie chciał.

Na potrzeby aktualnej wersji budowy wodociągu został stworzony plan położenia rury od głównej drogi w Kłokoczynie przez przysiółek Machaczki do ul. Do Portu w Rusocicach. Oficjalnie po to, żeby powstała pętla, która zasili w wodę także ul. Do Portu, gdzie instalacja wymaga płukania. Jednocześnie z 1,5 km rur robi się prawie 4 km, a za tym idą koszty. Koszty z około 500 tysięcy złotych za rurę do Machaczek poszybowały do około miliona za całą pętlę.

Temat rozważań nad rurą na sesji 30 maja 2022 zakończył Przewodniczący Rady Gminy Czernichów Zbigniew Kędzierski. Poprosił on panią Wójt o wycofanie projektu uchwały z porządku obrad. Poprosił o informację jak ma wyglądać ten wodociąg. Czy to ma być fi 80, 110, czy 190? Czy to ma być wodociąg do zabudowań na Machaczkach, czy to ma być pętla do ul. Do Portu? Czy ma być projekt techniczny z pozwoleniem, czy to ma być :zaprojektuj – wybuduj, czy projekt techniczny, na podstawie którego będziemy się ubiegać o środki? Czy będziemy budować ze środków własnych? Ile to będzie kosztować? Kiedy to ma być zrealizowane? Ponieważ na komisji pan przewodniczący słyszał kilka wersji. Zaskoczyło go również, że na komisji (połączonej) nie było jednej wersji wodociągu, a dyskutowano różne jego warianty. Zdaniem przewodniczącego mieszkańcy Machaczek zasługują na wodociąg i mają prawo do wody z wodociągu, ale nie można sobie pozwolić na takie ogólniki.

Ostatecznie Wójt nie wycofała się swojego projektu uchwały o budowie wodociągu, ale radni go odrzucili.

Zaistniała na Machaczkach sytuacja jest wynikiem wieloletnich zaniedbań ze strony kolejnych wójtów i rad, a nawet urzędników i kierownictwa ZGK. Brak dbałości o zrównoważony rozwój gminy ze strony kierownictwa spowodował, że jedne miejscowości są zaopatrzone we wszystkie media, drogi, chodniki, a niektóre były całkowicie pomijane podczas planowania i realizacji inwestycji gminnych. W kolejnych gminnych radach dominowała metoda zarządzania gminą poprzez grabienie do siebie. Radni i wójtowie dbali głownie o realizację inwestycji w swoich miejscowościach. Przykładem może być obecna wójt Danuta Filipowicz, która niebawem po objęciu stanowiska zabrała się za realizację budowy obwodnicy miejscowości Rybna, w której mieszka. Za 3 kilometry drogi gmina zapłaciła kilkanaście milionów złotych. Brakuje w tych radach myślenia o gminie jako o jednym organizmie, który funkcjonuje jako całość.  Innym przykładem może być budowa kompleksu szkolnego w Czernichowie zapoczątkowana przez wójta Szymona Łytka, który pochodził właśnie z tej miejscowości. Budowa ostatecznie się rozpoczęła, ale nie jest kontynuowana z powodu zaniechania pracy przez wykonawcę.

Takie działania doprowadzają do wykluczenia niektórych obszarów gminy.  To działania niesprawiedliwe, gdyż podatki do budżetu centralnego i gminnego płacą wszyscy, a z gminnych inwestycji korzystają tylko mieszkańcy posiadający co bardziej obrotnych przedstawicieli w radach gminnych lub jej zarządzie. Dzięki temu, że gmina nie zabezpiecza podstawowych potrzeb życiowych mieszkańców młodzi ludzie uciekają do miast.

Od lat gmina Czernichów od lat boryka się z finansowymi kłopotami. Jest poważnie zadłużona. Jedną z wymówek władzy gminnej w sprawie wodociągu jest właśnie opłakany stan gminnych finansów. Nie przekłada się to jednak na racjonalne gospodarowanie gminnymi środkami. Podam dwa przykłady z ostatnich lat.

Budowa szkoły w Czernichowie

Pierwszy etap miał kosztować 12 334 031,18 złotych. Budowa jednak została ledwo zaczęta, a wykonawca zaprzestał wykonywania prac. Zgodnie z umową zabezpieczenie należytego wykonania umowy wniesione zostało na kwotę wynoszącą 5,00 % wynagrodzenia, czyli 616 701,56 złotych. Kara za odstąpienie od umowy lub rozwiązania umowy z przyczyn leżących po stronie Wykonawcy wynosi wysokości 10,00% wynagrodzenia umownego brutto, czyli 1 233 403,12. Jeśli faktycznie pięcioprocentowe zabezpieczenie zostało wniesione, to gminie za odstąpienie od wykonywania umowy należy się od wykonawcy prawie 617 tys. złotych plus odsetki w wysokości ponad 100 tys. złotych. Jeżeli jednak zabezpieczenie nie zostało wniesione ( jak to mogłoby się stać ? ), to wykonawca powinien zwrócić gminie około 1,2 mln złotych i ponad 200 tys. odsetek.

Wystarczyłoby na droższą wersję wodociągu ( z pętlą do ul. Do Portu w Rusocicach ) i zostałoby jeszcze na „drobne wydatki”. Na razie nie słychać, żeby ktoś się upominał o te pieniądze.

Upust na kamień na budowę obwodnicy miejscowości Rybna

Na posiedzeniu Komisji Budżetu i Finansów Rady Gminy Czernichów 21 października 2021 Stanisław Molik – Zastępca Wójta Gminy Czernichów przyznał, że Kopalnie Porfiru i Diabazu sp. z o.o. w Krzeszowicach firma eksploatująca kopalnię w miejscowości Zalas k. Rybnej udzieliła upustu na zakup kamienia na budowę obwodnicy miejscowości Rybna. Później na sesji rady 29 listopada 2021 zastępca wójta stwierdził, że kwota  zniżki „jest nie do wyliczenia”. Innymi słowy gmina nie jest w stanie określić, czy dostała upust, czy też zniżkę tę otrzymał wykonawca robót i nie wykazał tego na fakturze. Sprawa była niejednokrotnie podnoszona publicznie. Na moje pytanie zadane na profilu „Danuta Filipowicz Wójt Gminy Czernichów” pani Filipowicz nie odpowiedziała, za to usiłowała insynuować jakobym szukał u niej pracy. Ponowne zadanie tego pytania poskutkowało zablokowaniem mnie na tym profilu. Z tego wnoszę, że temat musi być drażliwy, bo może się okazać, że gmina pod światłym kierownictwem pani Filipowicz dała się ograć na 400 tys. złotych. Być może nawet, że stało się to za wiedzą i zgodą kierownictwa gminy? Brak informacji i wyjaśnienia sprawy sprzyja spekulacjom.

Nikt w gminie Czernichów nie zadaje sobie podstawowego pytania: Czemu na Machaczkach do 2010 roku woda była, a później w szybkim tempie jej ubywało? Nikt nie przeprowadził żadnych badań w tym kierunku, a poszlaki prowadzą do umiejscowionej w bliskiej okolicy żwirowni “Kłokoczyn Pod Lasem“. Specjaliści sugerują, że skutkiem działalności wydobywczej może być obniżenie się poziomu wód gruntowych. Jeśli by to okazało się prawdą, winę za brak wody poniosłaby gmina, która wynajmuje teren żwirowni prywatnej firmie i czerpie z tego dochód. Nie dziwi zatem brak chęci ustalenia faktów.

Wstyd to jest dla cywilizowanego świata, że istnieje takie miejsce, gdzie ludzi w podstawowej życiowej potrzebie pozostawia się bez żadnej pomocy. Gmina Czernichów wygrywa w konkursie na najbardziej obciachowe miejsce w Polsce, a mieszkańcy przysiółka Machaczki pozostają bez wody na kolejne lata. By żyło się lepiej. Samorządowcom.

Marek Czapla

 

Podpisz petycję w sprawie budowy wodociągu do przysiółka Machaczki.

Petycja

 

 

Facebook Comments

Related posts